HITY I KITY - KWIECIEŃ 2015
PRZODEM I TYŁEM
– LOKALNIE –
DO RZECZYWISTOŚCI
I DO
BYLEJAKOŚCI
HIT
Z różnych
względów: historycznych, społecznych, personalnych, emocjonalnych (jestem
podgórzanką) HIT kwietnia to otwarcie Szkolnej Izby Tradycji im. Tadeusza Zakrzewskiego (27 kwietnia). Sporo się ostatnio dzieje wokół mojej dzielnicy
(m.in. PODGÓRZ WIDMO i wszystko co z nim związane), aż tak, że nawet VIP-y zaszczycają lewobrzeżne uroczystości…
Izba rzecz
świetna, m.in. ze względu na aktywność młodych (sama starałam się ją ostatnio
pobudzać – podczas spacerów historycznych w ramach projektu Domu Muz PODGÓRZA WIDMO) oraz
dostępność historii, tej najbliższej, bo dotyczącej własnego, rodzinnego
miejsca – na wyciągnięcie ręki.
Jednak
zaniepokoiłam się trochę, kiedy usłyszałam teksty BWO (tj. Bardzo Ważnych Osób)
o… Muzeum Historii Podgórza. Podobne deklaracje, także na szczeblu prezydenckim
i Rady Miasta, padają ponoć w odniesieniu do społecznego zainteresowania
historią Chełmińskiego Przedmieścia. Cóż, obietnice NIC nie kosztują. Także media podjęły już temat muzeum
Podgórza: „Członkowie Stowarzyszenia „Nasz Podgórz” traktują Izbę jako kolejny krok do stworzenia Muzeum Historii Miasta Podgórza, które będzie ratować pamięć
i edukować mieszkańców, a także stanowić atrakcję turystyczną.” I teraz zaczynam się już nie niepokoić, a bać, bo Nasz Podgórz
reprezentuje interesy specyficzne – niekoniecznie klasycznie typowe dla ngo (organizacji pozarządowych) - taka "odwrócona kariera"...
Panowie:
Prezydenci, radni, przewodniczący wszelacy! Po pierwsze termin „muzeum” ma
określone znaczenie: wymaga działań PROFESJONALNYCH I WIELOPŁASZCZYZ-NOWYCH
(odsyłam do ustawy o muzeach, kto nie wie…
lub do artykułu Doroty Folgi-Januszewskiej). Sam zbiór przedmiotów, choćby najcenniejszych, nie stanowi muzeum.
Panowie:
Prezydenci, radni, przewodniczący wszelacy! Toruń ma wielodziałowe Muzeum
Okręgowe – z ogromną bazą i kadrą profesjonalistów. Może zamiast kreować nowe
byty (są na to pieniądze? - a to niespodzianka!), może należałoby w pierwszej
kolejności pomyśleć o muzealno-PROFESJONALNYM działaniu MUZEALNIKÓW na rzecz
historii poszczególnych dzielnic Torunia? Z wykorzystaniem społecznego
potencjału i aktywności torunian rzecz jasna. I Muzeum Okręgowemu zrobiłoby to
dobrze, sądząc po jego toruńsko-tematycznej ofercie.
Podgórskie widoki na przyszłość... |
Muzeum historii
Podgórza na Podgórzu, może w ratuszu… – brzmi ładnie, fakt.
Ale jak to się ma do dzisiejszego „zainteresowania” lewobrzeżem - Toruniem KATEGORII B,
do miejskich realiów finansowania kultury? Przecież muzeum podległe Gminie
miasta Toruń – już istniejące (Okręgowe) – nie "narzeka" na nadmiar pieniędzy - zobacz:
budżet na zakupy muzealiów, na wystawy, publikacje, nie wspominając o płacach
(z wyjątkiem dyrektorskich – bo tylko te odpowiadają średniej miejskich
urzędników). Głupio gadam – przecież nowa instytucja to nowe stołki: derektorzy,
administracja itp. itd. Im więcej, tym lepiej – NIEKTÓRYM.
Żeby było jasne:
historię należy poznawać, utrwalać, upowszechniać – ta idea jest moim
przewodnikiem w pracy zawodowej i społecznej od wielu lat. Ale tworzenie
instytucjonalnych bytów musi mieć RACJONALNE podstawy, w tym merytoryczne i
finansowe. Myślenie życzeniowe nie wystarczy. A tym bardziej polityczne.
Tworzenie muzeum
dzielnicy to DŁUGOTRWAŁY PROCES, wymagający PROFESJONALIZMU – tu dobry wzór z
Krakowa. Oj, daleeeeeko w polu jesteśmy…
KIT
Tu oczywisty
wybór – KIT kwietnia to kąkurs (tak, kąkurs = odmiana konkursu po toruńsku…) na
stanowisko dyrektora toruńskiego Teatru. Pisano o tym i mówiono wszędzie, gdzie
możliwe, więc każdy zainteresowany kulturą w Toruniu wie, o co chodzi.
(Marszałek Województwa unieważnił konkurs, ponieważ wskazany kandydat nie
spełniał oczekiwań i wymogów władz.) Chodzi o to, że władza MOŻE WSZYSTKO I
ZAWSZE. Brzmi znajomo?
To kolejny
sygnał, że źle dzieje się w toruńskiej kulturze. Nie chce mi się nawet pisać o
smrodzie wokół kąkursu na stanowisko dyrektora Centrum Sztuki Współczesnej w 2010 roku (niby dawno, ale konsekwencje - kąsekwencje... - wróciły czkawką teraz), o nieprawidłowościach
(eufemistycznie rzecz nazywając) w procedurze, piętnowanych przez jednego z
członków komisji. O autorytarnym wyborze i o smutnym tegoż dyrektora finale, z nieprzyjemnym
zapaszkiem dla jego pracodawcy, tj. Prezydenta. Czyli? Czyli autorytarny
autorytet przyznał (pośrednio), że wybór nie był właściwy… No i co? I nic. CSW
wciąż bez szefa, nadal (to kolejny już miesiąc) nie wiadomo, jaka będzie
procedura wyłonienia nowego dyrektora.
Ale czy to właściwie ma znaczenie? Na bo
na co komu demokracja? W mieście aspirującym kiedyś – niech
przypomnę – do miana Europejskiej Stolicy Kultury…
Co do kąkursu
teatralnego:
NIE WIEM, czy wskazany kandydat był najlepszy,
NIE WIEM, czy
przestawił najlepszą wizję funkcjonowania naszego teatru,
NIE oceniam jego
kwalifikacji, bo NIE ZNAM ich wystarczająco i nie jestem specjalistą.
Ale WIEM, że skoro władza oczekiwała określonej wizji / kwalifikacji / umiejętności,
wszystko to NALEŻAŁO ZAWRZEĆ W WYMOGACH KONKURSOWYCH! Nie znalazło się = ktoś
ponosi za to ODPOWIEDZIALNOŚĆ. Odpowiedzialność za:
kompromitację urzędu
Marszałka,
erozję procedur demokratycznych,
brak poszanowania dla zasady transparentności władzy
i – jakże
skuteczne, niestety – zniechęcanie ludzi do udziału w życiu publicznym. Smutne.
TORUŃ MIASTO
KULTURY – w tym kontekście brzmi KUriozalnie…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz