Szukaj na tym blogu

wtorek, 11 marca 2014

CIEKAWA RYCINA O TYM, O CZYM RADA MIEJSKA ZABRONIŁA DYSKUTOWAĆ...

SETNY POST TORUNIARNI



Jednym z wydarzeń europejskiej skali w dziejach Torunia – acz mało chwalebnym – jest tumult toruński 1724 roku, tj. zamieszki między protestantami a katolikami, zakończone surowym wyrokiem warszawskiego sądu, z karami śmierci włącznie. W niemieckiej propagandzie wyznaniowej i narodowościowej wydarzenie to wykorzystywano aż po XX wiek.

W okresie nowożytnym w Toruniu protestanckie władze miejskie niespecjalnie sprzyjały katolikom (podobnie jak w Gdańsku, Elblągu). Jezuici byli kilkakrotnie wypędzani z miasta, podczas procesji i katolickich uroczystości dochodziło do różnych ekscesów, w okresie „potopu szwedzkiego” zburzony został kościół i klasztor benedyktynek nad Wisłą.
Kulminację wzajemnych animozji stanowiła, w 1724 roku, bójka podczas procesji w dniu Matki Boskiej Szkaplerznej, która przerodziła się w krwawe zamieszki i akty dewastacji jezuickiego Kolegium. Ponieważ przestępstwa przeciw religii wówczas karano bardzo surowo, takie też było orzeczenie sądu w Warszawie: kara śmierci dla głównych winowajców (w tym dwóch burmistrzów), kary odcięcia rąk i poćwiartowania, dla innych kary więzienia, wysokie grzywny. Nakazano też wysokie odszkodowanie dla jezuitów i zwrot kościoła Mariackiego katolikom.

Wyrok na burmistrzów został wykonany tylko na jednym z nich – Johannie Gottfriedzie Rösnerze. Ostatecznie o jego losie zaważyło zapewne to, że był człowiekiem konfliktowym – kłócił się i z protestantami, np. z władzami miasta (o pędzenie gorzałki na niekorzyść monopolu miasta), i z jezuitami. Nie mógł więc liczyć na protekcję... Chociaż dostał ostrzeżenie o grożącym mu aresztowaniu, nie opuścił Torunia. Natomiast burmistrz Johann Heinrich Zernecke miał więcej szczęścia – zakulisowe działania w jego sprawie były na tyle skuteczne, że go... ułaskawiono.

W 1725 roku Rada Miejska oficjalnie zakazała dyskutowania, a nawet rozmawiania o tumulcie, a Rösnera protestanci uznali za męczennika za wiarę. Poza Toruniem, także w późniejszym okresie, tzw. sprawie toruńskiej nadano duży rozgłos. Propaganda z tumultem związana miała służyć m.in. odwróceniu uwagi od prześladowania katolików w innych krajach.

Rycina z książki Daniela Schönemanna,
„Die dem Betrübten Thorn Aus zärtlichen Mitleyden Gewiedmete Wehmuths volle Klage
Nach Anleitung des LXXIX. In Gebundener Rede...“, Berlin 1726.

Książnica Kopernikańska w Toruniu, Zbiory Specjalne.

Sceny z potumultowej historii ukazuje – ciekawy z kilku względów – miedzioryt wykonany w Amsterdamie (1724-1726). Został on zamieszczony w wydanej wkrótce po tychże wydarzeniach książce Daniela Schönemanna, „Die dem Betrübten Thorn Aus zärtlichen Mitleyden Gewiedmete Wehmuths volle Klage Nach Anleitung des LXXIX. In Gebundener Rede...“ (Berlin 1726). Rycina przypisywana jest Matthysowi Poolowi, na podstawie analogicznej, samodzielnej sceny ścięcia burmistrza.

Rycina ta w ikonografii sprawy toruńskiej jest wyjątkowa, ukazuje bowiem dwa niezwykle ważne wydarzenia: egzekucję Rösnera oraz moment przekazania katolikom (bernardynom) kluczy do kościoła Mariackiego.
Wprawne oko obeznanego z miejscowymi zabytkami torunianina dostrzeże, że artysta umieścił tu bryłę kościoła... pw. św. Jakuba Apostoła, zamiast Mariackiego. I to niemal identyczną w formie, jak na rycinie zamieszczonej rok później w „Thornische Chronica” Johanna Heinricha Zerneckego (wyd. 2, Berlin 1727). Dobry to przykład ukazujący mechanizm korzystania z graficznych wzorców – czasem bez znajomości obiektu, czasem z pomyłkami.

Pozbawieni kościoła ewangelicy starali się o wzniesienie własnej, nowej świątyni. Udało się to dopiero w 2. połowie XVIII w. (kościół pw. Św. Ducha). Po II wojnie światowej świątynię tę przejęli oo. jezuici – podczas tumultu główni, aktywni oponenci ewangelików...




Więcej m.in. w moim artykule: Burmistrza Rösnera wizerunki różne
,
Rocznik Muzeum Okręgowego w Toruniu, 13/14, 2005, s. 73-104.

SETNY POST TORUNIARNI

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

O mnie

Moje zdjęcie
TORUNIARNIA i TORUNIARKA – jak firma i jej przedstawicielka. Tak właśnie ma być. Toruń to moja „firma”, na rzecz której pracuję od lat. Ten drugi neologizm – co do genezy analogicznie jak szafiarka. Toruniarką jestem od dawna. A zacięcie edukacyjne i przymus działania na rzecz dobra wspólnego należą do katalogu moich (licznych) wad. Jestem historykiem sztuki, zabytkoznawcą, regionalistką, muzealniczką (raczej byłam; zwolniona po ponad 26 latach pracy w Muzeum Okręgowym, zob. http://forum.pomorska.pl/mobbing-w-torunskim-muzeum-dyrektor-to-nas-nie-dotyczy-t92558/). Pracuję społecznie w Stowarzyszeniu Historyków Sztuki. Będzie o: kulturze i sztuce Torunia, o zabytkach, rzemiośle artystycznym i wątkach obocznych. Także o mojej dzielnicy – Podgórzu. Rzeczy nowe, stare, wnioski, refleksje i pytania. Oby ciekawe... /TORUNIARKA – Katarzyna Kluczwajd/ https://www.facebook.com/katarzyna.kluczwajd Blog nie mógłby zaistnieć bez prac Andrzeja R. SKOWROŃSKIEGO – najlepszego fotografa dokumentalisty sztuki toruńskiej i w Toruniu. Andrzej ma zdjęcie każdego miejscowego zabytku i ciekawego miejsca, a jego ogromny album jest zawsze otwarty dla badaczy, tak jak On – dla przyjaciół.