PRZODEM I
TYŁEM
– LOKALNIE –
DO RZECZYWISTOŚCI I DO BYLEJAKOŚCI
– LOKALNIE –
DO RZECZYWISTOŚCI I DO BYLEJAKOŚCI
HITY I KITY – STYCZEŃ 2017
HIT
Bezdyskusyjnie
konstatacje Grzegorza Giedrysa, z cyklu GIEDRYS MÓWI: Czego najbardziej boi się torunianin?
za: Pixabay |
O kunktatorstwie
w wydaniu miejscowym, o miejscowym trendzie pacyfikowani myślących, a tym
bardziej – myślących inaczej niż JNP (=Jaśnie-Nam-Panujący) i metodach temu
służących. Tu inwencja / inwęcja JNP nie zna granic. Więc ludzie, którzy mają
swoje zdanie, milczą, nie zabierają głosu w sprawach dla nich ważnych, nie
dyskutują, nie krytykują. Nie uczestniczą w kąsultacjach, bo wiedzą, że to
bezprzedmiotowe, nie chodzą na wybory – nawet do rad okręgów, bo kopanie się z
koniem jest przeciwskuteczne. I boli.
Giedrys
pisze: Kim są ci "ktosie"? Nie
dowiemy się tak łatwo, bo wybierają milczenie. Tak jest po prostu wygodniej, bo
w Toruniu najświętszy jest spokój. Gdy przypomnimy sobie wszelkie tego rodzaju
sytuacje, zrozumiemy, że lęk przed wychylaniem się i udziałem w otwartej
debacie nie jest aż taki żenujący i bezpodstawny, jak by się na pozór wydawało.
Instynkt w Toruniu podpowiada, że nie warto się niepotrzebnie narażać.
za: Pixabay |
To artykuł między innymi o mnie, tyle że ja wybrałam tę drugą drogę: mówienia głośno o patologiach. Drogę trudną. I bezsensowną – tym bardziej, że to ja zostałam ukarana za działanie na rzecz dobra wspólnego (instytucji finansowanej z publicznych środków, pomijając ludzi, bo ci nikogo nie obchodzą), a patologia trwa w najlepsze (i mać trwa... - ups: ma trwać...). Jej destrukcyjną „moc” Giedrys wypunktował mimochodem we wcześniejszym tekście, podsumowującym rok 2016 w kulturze Torunia. Jedyna wzmianka o (moim) Muzeum w kontekście sukcesów i dokonań instytucji kultury to info, że… niebawem odbędzie się konkurs (kąkurs?) na dyrektora Muzeum. Jakby największa instytucja kultury w Toruniu, pochłaniająca najwięcej pieniędzy, nie istniała…
PS. Dodam, że zdarza
się, iż tematyczne zapytania o muzealia (kwerendy) trafiają do mnie. I to nie
ZAMIAST do Muzeum, ale JUŻ PO otrzymaniu
odpowiedzi z Muzeum. Bez komentarza.
W tym kontekście gratulacje dla decydętów 😃 Muszą mieć naprawdę doskonałe samopoczucie i stosowny poziom kąpetencji, żeby tego nie widzieć! Szczególne pozdrowienia dla p. Bartłomieja Jóźwiaka, w czasach mojej walki z mobbingiem przewodniczącego (ha, ha!) komisji kultury Rady Miasta. Wówczas sądziłam, że ta olewka problemu to szczyt dna. Ależ byłam naiwna!
Drugi HIT
stycznia także w kategoriach dziennikarskich: Tomasza Ciechońskiego artykuł Histeria uzdrowiskowa w urzędzie. To
rzetelna,precyzyjna relacja o kwestii „uzdrowiska” w Toruniu, ukazująca mechanizmy
działania i kąpetencje władz miasta. Masakra, czyli nic nowego w zasadzie. Plus
to, o czym pisze Giedrys, i mamy lokalny San Kolesiobar, trawestując
najsłynniejszego na świecie klasyka od new-geografii.
KIT
Standardy San
Kolesiobar spełniają działania JNP (Jaśnie-Nam-Panujących) związane z
wydawaniem zezwoleń na bezpłatne parkowanie w strefie płatnej. Czyli tzw. afera parkingowa, ujawniona przez (mój) Czas Mieszkańców.
Z netu |
Niby szczegół, ale – znowu – obnażający i kąpetencje i stanie ponad prawem JNP. Elita San Kolesiobar (jak liczna?) dysponuje dokumentami, które uprawniają dosięgania do naszej kieszeni (czyli do zwolnienia z opłat, które gorszy sort obowiązują).
To raczej dokumęty: bez podpisu!, bez podania podstawy prawnej decyzji!, bez adresata. Taki świstek za każdym razem powinni zakwestionować kontrolerzy parkingów, Straż Miejska. Dlaczego tego nie robią? Patrz wyżej: Czego najbardziej boi się torunianin? Co sądzić o JNP, którzy w majestacie (bez)prawa takimi świstkami się posługują? Czy honorują – konsekwentnie – dokumęty bez podpisu od przedstawicieli gorszego sortu?
Oj tam, oj tam, głupio gadam, wszak to stądardy wszechobecne teraz… – jedne dla kolesiobarczyków, inne dla gorszego sortu (używając najłagodniejszego terminu z oficjalnie stosowanych). Pogarda dla motłochu* wszechobecna.
*Dla
niekumatych: motłoch = zbiór rozłączny z kolesiobarczykami.
Pogarda
potwierdzona w stwierdzeniu Prezydenta po zakończeniu kontroli: szczegółowe omawianie wyników kontroli, której przyczyny były szeroko
komentowane w mediach, zajęłoby nam teraz zbyt wiele czasu… To
po co była kontrola? Ujawniła m.in. brak procedur! (przypomnę, że w stosunku do dokumentów, które skutkują finansowo) - te mają być TERAZ wprowadzane. Bez komentarza.
Mieszkańcy mają prawo do KONTROLI Prezydenta
m.in. przez DOSTĘP DO INFORMACJI właśnie. Mają prawo nie tylko pytać o ODPOWIEDZIALNOŚĆ, ale jej oczekiwać i żądać od JNP. Tyle teoria...
Parking przy ul. Szczytnej w niedzielne południe - tylko dla kolesiobarczyków (?) Bo co? Bo Straż Miejska ma wolne? |
Po raz
kolejny polecam się w kwestii haseł promocyjnych dla naszego miasta, jak zwykle za free (jak tu - Toruń MMM,
tu - zabytki TYLKO na dotyk, i tutaj). Tym razem: Toruń miasto prawiePRAWA. A może lepiej: Toruń
miasto (prawie)LEWE? (i nie chodzi tu o historyczną aluzję 😉).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz