Szukaj na tym blogu

niedziela, 29 stycznia 2017

HITY I KITY - STYCZEŃ 2017


PRZODEM I TYŁEM
– LOKALNIE –
DO RZECZYWISTOŚCI I DO BYLEJAKOŚCI


HITY I KITY – STYCZEŃ 2017



HIT

Bezdyskusyjnie konstatacje Grzegorza Giedrysa, z cyklu GIEDRYS MÓWI: Czego najbardziej boi się torunianin?

za: Pixabay

O kunktatorstwie w wydaniu miejscowym, o miejscowym trendzie pacyfikowani myślących, a tym bardziej – myślących inaczej niż JNP (=Jaśnie-Nam-Panujący) i metodach temu służących. Tu inwencja / inwęcja JNP nie zna granic. Więc ludzie, którzy mają swoje zdanie, milczą, nie zabierają głosu w sprawach dla nich ważnych, nie dyskutują, nie krytykują. Nie uczestniczą w kąsultacjach, bo wiedzą, że to bezprzedmiotowe, nie chodzą na wybory – nawet do rad okręgów, bo kopanie się z koniem jest przeciwskuteczne. I boli.

Giedrys pisze: Kim są ci "ktosie"? Nie dowiemy się tak łatwo, bo wybierają milczenie. Tak jest po prostu wygodniej, bo w Toruniu najświętszy jest spokój. Gdy przypomnimy sobie wszelkie tego rodzaju sytuacje, zrozumiemy, że lęk przed wychylaniem się i udziałem w otwartej debacie nie jest aż taki żenujący i bezpodstawny, jak by się na pozór wydawało. Instynkt w Toruniu podpowiada, że nie warto się niepotrzebnie narażać.

za: Pixabay

To artykuł między innymi o mnie, tyle że ja wybrałam tę drugą drogę: mówienia głośno o patologiach. Drogę trudną. I bezsensowną – tym bardziej, że to ja zostałam ukarana za działanie na rzecz dobra wspólnego (instytucji finansowanej z publicznych środków, pomijając ludzi, bo ci nikogo nie obchodzą), a patologia trwa w najlepsze (i mać trwa... - ups: ma trwać...). Jej destrukcyjną „moc” Giedrys wypunktował mimochodem we wcześniejszym  tekście, podsumowującym rok 2016 w kulturze Torunia. Jedyna wzmianka o (moim) Muzeum w kontekście sukcesów i dokonań instytucji kultury to info, że… niebawem odbędzie się konkurs (kąkurs?) na dyrektora Muzeum. Jakby największa instytucja kultury w Toruniu, pochłaniająca najwięcej pieniędzy, nie istniała

PS. Dodam, że zdarza się, iż tematyczne zapytania o muzealia (kwerendy) trafiają do mnie. I to nie ZAMIAST do Muzeum, ale JUŻ PO otrzymaniu odpowiedzi z Muzeum. Bez komentarza.


W tym kontekście gratulacje dla decydętów 😃 Muszą mieć naprawdę doskonałe samopoczucie i stosowny poziom kąpetencji, żeby tego nie widzieć! Szczególne pozdrowienia dla p. Bartłomieja Jóźwiaka, w czasach mojej walki z mobbingiem przewodniczącego (ha, ha!) komisji kultury Rady Miasta. Wówczas sądziłam, że ta olewka problemu to szczyt dna. Ależ byłam naiwna!

Drugi HIT stycznia także w kategoriach dziennikarskich: Tomasza Ciechońskiego artykuł Histeria uzdrowiskowa w urzędzie. To rzetelna,precyzyjna relacja o kwestii „uzdrowiska” w Toruniu, ukazująca mechanizmy działania i kąpetencje władz miasta. Masakra, czyli nic nowego w zasadzie. Plus to, o czym pisze Giedrys, i mamy lokalny San Kolesiobar, trawestując najsłynniejszego na świecie klasyka od new-geografii.



KIT

Standardy San Kolesiobar spełniają działania JNP (Jaśnie-Nam-Panujących) związane z wydawaniem zezwoleń na bezpłatne parkowanie w strefie płatnej. Czyli tzw. afera parkingowa, ujawniona przez (mój) Czas Mieszkańców.


Z netu

Niby szczegół, ale – znowu – obnażający i kąpetencje i stanie ponad prawem JNP. Elita San Kolesiobar (jak liczna?) dysponuje dokumentami, które uprawniają dosięgania do naszej kieszeni (czyli do zwolnienia z opłat, które gorszy sort obowiązują).
To raczej dokumęty: bez podpisu!, bez podania podstawy prawnej decyzji!, bez adresata. Taki świstek za każdym razem powinni zakwestionować kontrolerzy parkingów, Straż Miejska. Dlaczego tego nie robią? Patrz wyżej: Czego najbardziej boi się torunianin? Co sądzić o JNP, którzy w majestacie (bez)prawa takimi świstkami się posługują? Czy honorują – konsekwentnie – dokumęty bez podpisu od przedstawicieli gorszego sortu? 

Oj tam, oj tam, głupio gadam, wszak to stądardy wszechobecne teraz…  – jedne dla kolesiobarczyków, inne dla gorszego sortu (używając najłagodniejszego terminu z oficjalnie stosowanych). Pogarda dla motłochu* wszechobecna.

*Dla niekumatych: motłoch = zbiór rozłączny z kolesiobarczykami.

Pogarda potwierdzona w stwierdzeniu Prezydenta po zakończeniu kontroli: szczegółowe omawianie wyników kontroli, której przyczyny były szeroko komentowane w mediach, zajęłoby nam teraz zbyt wiele czasu To po co była kontrola? Ujawniła m.in. brak procedur! (przypomnę, że w stosunku do dokumentów, które skutkują finansowo) - te mają być TERAZ wprowadzane. Bez komentarza.
Mieszkańcy mają prawo do KONTROLI Prezydenta m.in. przez DOSTĘP DO INFORMACJI właśnie. Mają prawo nie tylko pytać o ODPOWIEDZIALNOŚĆ, ale jej oczekiwać i żądać od JNP. Tyle teoria...
 
Parking przy ul. Szczytnej w niedzielne południe
- tylko dla kolesiobarczyków (?)
Bo co? Bo Straż Miejska ma wolne?

Po raz kolejny polecam się w kwestii haseł promocyjnych dla naszego miasta, jak zwykle za free (jak tu - Toruń MMM, tu - zabytki TYLKO na dotyk, i tutaj). Tym razem: Toruń miasto prawiePRAWA. A może lepiej: Toruń miasto (prawie)LEWE? (i nie chodzi tu o historyczną aluzję 😉).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

O mnie

Moje zdjęcie
TORUNIARNIA i TORUNIARKA – jak firma i jej przedstawicielka. Tak właśnie ma być. Toruń to moja „firma”, na rzecz której pracuję od lat. Ten drugi neologizm – co do genezy analogicznie jak szafiarka. Toruniarką jestem od dawna. A zacięcie edukacyjne i przymus działania na rzecz dobra wspólnego należą do katalogu moich (licznych) wad. Jestem historykiem sztuki, zabytkoznawcą, regionalistką, muzealniczką (raczej byłam; zwolniona po ponad 26 latach pracy w Muzeum Okręgowym, zob. http://forum.pomorska.pl/mobbing-w-torunskim-muzeum-dyrektor-to-nas-nie-dotyczy-t92558/). Pracuję społecznie w Stowarzyszeniu Historyków Sztuki. Będzie o: kulturze i sztuce Torunia, o zabytkach, rzemiośle artystycznym i wątkach obocznych. Także o mojej dzielnicy – Podgórzu. Rzeczy nowe, stare, wnioski, refleksje i pytania. Oby ciekawe... /TORUNIARKA – Katarzyna Kluczwajd/ https://www.facebook.com/katarzyna.kluczwajd Blog nie mógłby zaistnieć bez prac Andrzeja R. SKOWROŃSKIEGO – najlepszego fotografa dokumentalisty sztuki toruńskiej i w Toruniu. Andrzej ma zdjęcie każdego miejscowego zabytku i ciekawego miejsca, a jego ogromny album jest zawsze otwarty dla badaczy, tak jak On – dla przyjaciół.