Nie jestem entuzjastką tego święta, ale może to dobra okazja do opowiedzenia się za tym, czy lubi się / kocha się Ludzi, czy ma się ich gdzieś.
za: Pixabay |
Z natury jestem odludkiem (kto mnie dobrze zna - wie), ale KOCHAM LUDZI = szanuję, uznaję każdego prawo do wolności, odmienności, do własnego zdania, do błędów (któż ich nie popełnia...), nie oceniam wedle stereotypów, staram się ich rozumieć.
Każdy z nas wnosi do życia inną wartość, znaczenia, ogląd rzeczywistości, wrażliwość. Idzie inną drogą. To dlatego interakcje i kontakty inspirują, ukazują nowe horyzonty, zmuszają do refleksji i zastanowienia nad sobą (trudne!, trenowałam intensywnie podczas terapii w okresie epizodu depresji, ale każdemu i bez depresji polecam). Bez tych do kochania - bez względu na to, jacy są - świat jest płaski i szary. Nawet bez energetycznych wampirów i... mobberów, bez nudnych i trudnych w różny sposób (czasem nieuświadomiony...). Bez tych pozytywnie zakręconych i oddziałujących, czego często nie doceniamy, bo łatwiej dostrzegać to, co nie jest pozytywne...
KOCHAM LUDZI, bo mam wspaniałą Rodzinę, bo wyniosłam to z Domu, bo mam to w genach (jakkolwiek durnie to brzmi wobec "genetycznych uwarunkowań" rzeczy różnych).
KOCHAM LUDZI, co wcale nie oznacza, że Oni mnie kochają. Nie muszą. Cenniejsze od brania jest dawanie. Czasem wraca pozytywną falą, ale nie musi...
Na Walentynki (których nie jestem fanką)
życzę wszystkim,
aby KOCHALI LUDZI 😊
życzę wszystkim,
aby KOCHALI LUDZI 😊
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz