Szukaj na tym blogu

piątek, 3 stycznia 2014

MYDLANY EPIZOD KAMIENICY POD GWIAZDĄ (MIEJSCA I I LUDZIE)




Przyrynkowa kamienica Pod Gwiazdą z 2. połowy XIII w., w ciągu wieków kilkakrotnie przebudowywana, w kojarzonym z czerwienią gotyckiej cegły Toruniu budzi zainteresowanie z racji odmienności bujnej, plastycznej dekoracji fasady.
Kamienica Pod Gwiazdą w całej okazałości. Fot. Andrzej R. Skowroński
 

Do kanonu informacji na jej temat należą te, iż należy do najlepiej zachowanego kompleksu budownictwa mieszczańskiego okresu gotyku z terenu południowego pobrzeża Bałtyku, jakim jest zabudowa Rynku Staromiejskiego; jest jedną z reprezentatywnych, barokowych kamienic północnej i środkowej Europy, z okazałym wystrojem, zaś w Toruniu – jednym z sześciu najcenniejszych zabytków. To wszyscy wiemy.

Wiemy też o światowych konotacjach – u schyłku XV w. dom należał do Filippa Buonacorsiego (zwanego Kallimachem), włoskiego humanisty, dyplomaty, doradcy Kazimierza Jagiellończyka, wychowawcy i i nauczyciela synów króla, m.in. Jana Olbrachta, przyjaciela rodziny Koperników. W okresie nowożytnym światowe wątki wprowadził Johann Georg Zöbner, bogaty kupiec wełniany, ławnik, rajca, który zainicjował barokową przebudowę – zgodnie z tendencjami europejskiej sztuki oraz przekształcenie wnętrz (1697). Dom Pod Gwiazdą otrzymał obecną formę architektoniczną, dekorację fasady, wystrój, a także nazwę.


 Kamienica Pod Gwiazdą, fragment fasady. Fot. Andrzej R. Skowroński

Modernizacja zainicjowana przez Zöbnera (1697), w europejskim stylu, miała upodobnić kamienicę do miejskiego pałacu. Wzorem dla bogatej, sztukatorskiej dekoracji fasady był prywatny pałac biskupa kujawskiego Stanisława Dąmbskiego przy ul. Żeglarskiej 8, dla niej zaś, jak stwierdził Jacek Tylicki – bezpośrednie wzorce ze sztuki włoskiej. Taki sposób architektonicznego zdobienia przyjął się w mieście około 1700 roku, na krótki okres. W tej części Europy stosowany był wyłącznie w Toruniu. Kupiec Zöbner w kategoriach sztuki i prestiżu aspirował więc do klasy biskupiej rezydencji.


Pałac bp. Stanisława Dąmbskiego, ul. Żeglarska 8. Fot. Andrzej R. Skowroński
Jedna z kamienic z dekoracją fasady inspirowaną tymi samymi wzorcami, co kamienica Pod Gwiazdą, Rynek Nowomiejski.Fot. Andrzej R. Skowroński


Jednak, jak się okaże, można tę dekorację o włoskiej proweniencji nazwać... „murowaną owocarnią” (o czym niebawem, w postach na temat burzliwych dyskusji o znaczeniu Łuku Cezara jako zabytku).
Detal z fasady kamienicy Pod Gwiazdą. Fot. Andrzej R. Skowroński

W kategoriach użytkowych i społecznych był to najpierw dom mieszkalny – mieszczański, później patrycjuszowski – jak pałac, siedziba miejskiej rady, acz tylko epizodycznie, po spaleniu Ratusza w 1703 roku podczas wojny północnej (1717). I na tych świetlanych kartach historii zwykle kończy się opowiadanie o kamienicy Pod Gwiazdą.

Mało kto pamięta, że i w XIX w. było to ważne miejsce na mapie Torunia – miejsce produkcji i handlu, siedziba znanej fabryki mydeł Johanna Michaela Wendischa (zał. 1810, tu czynna od 1815). A ostatecznie była to kamienica czynszowa (od 1905 r.).

Rodzinna firma Wendischa to jedna z dwóch fabryk mydła ulokowanych przy Rynku (sam zakład w podwórzu), a więc w lokalizacji nietypowej dla tego rodzaju wytwórczości, o „brudnym” charakterze (uciążliwe gazy związane z produkcją). Walorem miejsca była łatwość dotarcia do klientów. Drugim przedsiębiorstwem była mydlarnia Adolpha Leetza (1838-1908, później inna lokalizacja), pod dzisiejszym numerem 38.

Ta zmiana funkcji kamienicy Pod Gwiazdą w XIX w. spowodowała przekształcenia zarówno we wnętrzu, jak i dyspozycji elewacji. Okno parteru od strony ulicy zostało poszerzone – na witrynę sklepową (1893), a na początku XX w. Wendisch przebudował wielką sień tak, aby wygospodarować lokal na skład wyrobów swojej fabryki. Wówczas (ok. 1900 r.) dekoracyjny portal wraz z drzwiami wejściowymi przeniesiono z osi środkowej w stronę północną (tj. w lewo), zob. http://kpbc.umk.pl/dlibra/docmetadata?id=37754&from=&dirids=1&ver_id=&lp=4&QI= Odpowiadało to nowemu podziałowi wielkiej sieni, z korytarzem prowadzącym do schodów oraz na podwórze. Drzwi otrzymały dekorację analogiczną do ozdób z elewacji domu, z malowanej blachy imitującej drewniany relief. Portal powrócił na właściwe miejsce dopiero w latach 1967-1969, podczas gruntownej konserwacji i restauracji kamienicy na cele muzealne (Muzeum Okręgowe). 

Firma J.M. Wendisch, później jako J.M. Wendisch i Nast.[tępcy], J.M. Wendisch Sukc.[esorzy] SA, produkowała łazienkowe kosmetyki, jak perfumy, artykuły dla pielęgnowania skóry i paznokci, mydła domowe i toaletowe, m.in. Królowa Wisły, Kopernik, Słoniowe. Oferowała też preparaty kosmetyczne najlepszych fabryk francuskich, angielskich, niemieckich, importowane wyroby rosyjskie i amerykańskie (pocz. XX w., lata 10. XX w.). Były grzebienie do czesania – rogowe, z kości słoniowej, szczotki do włosów, szczotki kieszonkowe, szczotki do zębów we wszystkich cenach, grzebienie do ozdoby, pojedyncze i najlepsze, perfumy, także bezalkoholowe – nowość, ozdoby i świeczki na choinkę, artykuły toaletowe z celuloidu, szylkretowe i z kości słoniowej, aparaty do golenia, aparaty do manicure.

W latach 20. XX w. Wendisch polecał własnej produkcji jedyny w Polsce najlepszy proszek utleniony do prania – Perborol, który „sam pierze – sam bieli”. Wznowił wyrób znanego ze swej dobroci mydła do golenia Glöckner i proszku mydlanego Glöckner. Pojawiło się mydło Oszczędnościowe.


Mydlarnia dobrze prosperowała, co nie oznaczało braku krytyki. Czasem antysemickiej. W „Gazecie Bydgoskiej” w 1923 roku pojawił się artykuł „Mydło a… sprawa polska”: „Co słychać w Toruniu? Firma Wendisch Nast. przy Starym Rynku, której właścicielem jest pewnie Żyd z Łodzi, zaprowadziła nowość w swym handlu, bo ceny oznacza w złotych polskich. Nie byłoby to zapewne nic złego, gdyby firma uważała złoty za rzeczywisty miernik dla oznaczania cen. Lecz cóż się dzieje? Oto przed kilku tygodniami w swem oknie wystawowem oznaczyła kawałek mydła ceną 50 groszy polskich. Za kilka dni ukazała się na tem samem kawałku mydła napis: 60 groszy. Po pewnym czasie zalepiono liczbę 60, a napisano 70, co jeszcze można było widzieć w sobotę. Wczoraj zaklejono liczbę 70, a napisano 80 groszy polskich. Cóż to znaczy? Bezwątpienia jest to rozmyślne obniżanie wartości złotego polskiego i podkopywanie zaufania do niego. Jeżeli taki Żyd uważa, że jego mydło jest lepszym miernikiem od złotego polskiego to jest chyba wyraźną prowokacją. W ogóle zaczyna już Toruń żydów u siebie.”
                    Reklama jubileuszowa firmy J.M.Wendisch, Słowo Pomorskie, 12.12.1930.

W 1930 roku Fabryka Mydła J.M. Wendisch SA obchodziła 120-lecie. Było to najstarsze w mieście, czynne przedsiębiorstwo tej branży, z zaszczytną kartą w dziejach przemysłu mydlarskiego. Chwalono, iż ta zasłużona placówka powstała w nader skromnych rozmiarach, lecz z biegiem lat dzięki swym pierwszorzędnym wyrobom znalazła się w gronie najpoważniejszych producentów mydła. Dla uczczenia jubileuszu wprowadzono specjalnie wysokowartościowy gatunek mydła pn. Jubileuszowe z marką Kopernik – „całkowicie pozbawione substancji szkodliwych, może służyć zarówno do mycia, jak i do prania”. 


Na początku stycznia 1937 roku prasa donosiła, iż w miejscu dotychczasowej firmy J.M. Wendisch otwarta będzie Drogeria Foto-Szady.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

O mnie

Moje zdjęcie
TORUNIARNIA i TORUNIARKA – jak firma i jej przedstawicielka. Tak właśnie ma być. Toruń to moja „firma”, na rzecz której pracuję od lat. Ten drugi neologizm – co do genezy analogicznie jak szafiarka. Toruniarką jestem od dawna. A zacięcie edukacyjne i przymus działania na rzecz dobra wspólnego należą do katalogu moich (licznych) wad. Jestem historykiem sztuki, zabytkoznawcą, regionalistką, muzealniczką (raczej byłam; zwolniona po ponad 26 latach pracy w Muzeum Okręgowym, zob. http://forum.pomorska.pl/mobbing-w-torunskim-muzeum-dyrektor-to-nas-nie-dotyczy-t92558/). Pracuję społecznie w Stowarzyszeniu Historyków Sztuki. Będzie o: kulturze i sztuce Torunia, o zabytkach, rzemiośle artystycznym i wątkach obocznych. Także o mojej dzielnicy – Podgórzu. Rzeczy nowe, stare, wnioski, refleksje i pytania. Oby ciekawe... /TORUNIARKA – Katarzyna Kluczwajd/ https://www.facebook.com/katarzyna.kluczwajd Blog nie mógłby zaistnieć bez prac Andrzeja R. SKOWROŃSKIEGO – najlepszego fotografa dokumentalisty sztuki toruńskiej i w Toruniu. Andrzej ma zdjęcie każdego miejscowego zabytku i ciekawego miejsca, a jego ogromny album jest zawsze otwarty dla badaczy, tak jak On – dla przyjaciół.