Przyrynkowa
kamienica Pod Gwiazdą z 2.
połowy XIII w., w ciągu wieków kilkakrotnie przebudowywana, w kojarzonym z czerwienią gotyckiej
cegły Toruniu budzi zainteresowanie
z racji odmienności bujnej, plastycznej dekoracji fasady.
Kamienica Pod Gwiazdą w całej okazałości. Fot. Andrzej R. Skowroński
Do kanonu informacji na jej temat
należą te, iż należy do najlepiej zachowanego kompleksu budownictwa
mieszczańskiego okresu gotyku z terenu południowego pobrzeża Bałtyku, jakim
jest zabudowa
Rynku Staromiejskiego; jest
jedną z reprezentatywnych, barokowych kamienic północnej i środkowej Europy, z
okazałym wystrojem, zaś w Toruniu – jednym z sześciu najcenniejszych zabytków. To wszyscy wiemy.
Wiemy też o światowych konotacjach – u
schyłku XV w. dom należał do Filippa Buonacorsiego (zwanego Kallimachem),
włoskiego humanisty, dyplomaty, doradcy Kazimierza Jagiellończyka, wychowawcy i
i nauczyciela synów króla, m.in. Jana Olbrachta, przyjaciela rodziny
Koperników. W okresie nowożytnym światowe wątki wprowadził Johann Georg Zöbner,
bogaty kupiec wełniany,
ławnik, rajca, który zainicjował barokową przebudowę – zgodnie z tendencjami
europejskiej sztuki oraz przekształcenie wnętrz (1697). Dom Pod Gwiazdą
otrzymał obecną formę architektoniczną, dekorację fasady, wystrój, a także nazwę.
Kamienica Pod Gwiazdą, fragment fasady. Fot. Andrzej R. Skowroński
Modernizacja
zainicjowana przez Zöbnera (1697), w europejskim stylu, miała upodobnić kamienicę
do miejskiego pałacu. Wzorem dla bogatej, sztukatorskiej dekoracji fasady był prywatny
pałac biskupa kujawskiego Stanisława Dąmbskiego przy ul. Żeglarskiej 8, dla
niej zaś, jak stwierdził
Jacek Tylicki – bezpośrednie wzorce ze sztuki włoskiej. Taki
sposób architektonicznego zdobienia przyjął się w mieście około 1700 roku, na
krótki okres. W tej części Europy stosowany był wyłącznie w Toruniu. Kupiec
Zöbner w kategoriach sztuki i prestiżu aspirował więc do klasy biskupiej
rezydencji.
Pałac bp. Stanisława Dąmbskiego, ul. Żeglarska 8. Fot. Andrzej R. Skowroński
Jedna z kamienic z dekoracją fasady inspirowaną tymi samymi wzorcami, co kamienica Pod Gwiazdą, Rynek Nowomiejski.Fot. Andrzej R. Skowroński
Jednak,
jak się okaże, można tę dekorację o włoskiej proweniencji nazwać... „murowaną
owocarnią” (o czym niebawem, w postach na temat burzliwych dyskusji o znaczeniu
Łuku Cezara jako zabytku).
W kategoriach użytkowych i społecznych był to najpierw dom mieszkalny – mieszczański, później patrycjuszowski – jak pałac, siedziba miejskiej rady, acz tylko epizodycznie, po spaleniu Ratusza w 1703 roku podczas wojny północnej (1717). I na tych świetlanych kartach historii zwykle kończy się opowiadanie o kamienicy Pod Gwiazdą.
Mało kto pamięta, że i w XIX w. było to
ważne miejsce na mapie Torunia – miejsce produkcji i handlu, siedziba znanej
fabryki mydeł Johanna Michaela Wendischa (zał. 1810, tu czynna od 1815). A ostatecznie
była to kamienica czynszowa (od 1905 r.).
Rodzinna firma Wendischa to jedna z
dwóch fabryk mydła ulokowanych przy Rynku (sam zakład w podwórzu), a więc w
lokalizacji nietypowej dla tego rodzaju wytwórczości, o „brudnym” charakterze
(uciążliwe gazy związane z produkcją). Walorem miejsca była łatwość dotarcia do
klientów. Drugim przedsiębiorstwem była mydlarnia Adolpha Leetza (1838-1908,
później inna lokalizacja), pod dzisiejszym numerem 38.
Ta zmiana funkcji kamienicy
Pod Gwiazdą w XIX w. spowodowała przekształcenia zarówno we wnętrzu, jak i
dyspozycji elewacji. Okno parteru od strony ulicy zostało poszerzone – na witrynę
sklepową (1893), a na początku XX w. Wendisch przebudował wielką sień tak, aby
wygospodarować lokal na skład wyrobów swojej fabryki. Wówczas (ok. 1900 r.) dekoracyjny
portal wraz z drzwiami wejściowymi przeniesiono
z osi środkowej w stronę północną (tj. w lewo), zob. http://kpbc.umk.pl/dlibra/docmetadata?id=37754&from=&dirids=1&ver_id=&lp=4&QI= Odpowiadało to nowemu podziałowi
wielkiej sieni, z korytarzem prowadzącym do schodów oraz na podwórze. Drzwi otrzymały dekorację analogiczną do
ozdób z elewacji domu, z malowanej blachy imitującej drewniany relief. Portal
powrócił na właściwe miejsce dopiero w latach 1967-1969, podczas gruntownej
konserwacji i restauracji kamienicy na cele muzealne (Muzeum Okręgowe).
Firma J.M. Wendisch, później jako J.M. Wendisch i Nast.[tępcy], J.M.
Wendisch Sukc.[esorzy] SA, produkowała łazienkowe kosmetyki, jak perfumy, artykuły
dla pielęgnowania skóry i paznokci, mydła domowe i toaletowe, m.in. Królowa
Wisły, Kopernik, Słoniowe. Oferowała też preparaty kosmetyczne najlepszych fabryk
francuskich, angielskich, niemieckich, importowane wyroby rosyjskie i
amerykańskie (pocz. XX w., lata 10. XX w.). Były grzebienie do czesania – rogowe, z kości słoniowej, szczotki
do włosów, szczotki kieszonkowe, szczotki do zębów we wszystkich cenach,
grzebienie do ozdoby, pojedyncze i najlepsze, perfumy, także bezalkoholowe –
nowość, ozdoby i świeczki na choinkę, artykuły toaletowe z celuloidu,
szylkretowe i z kości słoniowej, aparaty do golenia, aparaty do manicure.
W latach 20. XX w. Wendisch polecał własnej produkcji jedyny w
Polsce najlepszy proszek utleniony do prania – Perborol, który „sam pierze –
sam bieli”. Wznowił wyrób znanego ze swej dobroci mydła do golenia
Glöckner i proszku mydlanego Glöckner. Pojawiło się mydło Oszczędnościowe.
Mydlarnia dobrze prosperowała, co nie oznaczało braku krytyki.
Czasem antysemickiej. W „Gazecie Bydgoskiej” w 1923 roku pojawił się artykuł „Mydło
a… sprawa polska”: „Co słychać w Toruniu? Firma Wendisch Nast. przy Starym
Rynku, której właścicielem jest pewnie Żyd z Łodzi, zaprowadziła nowość w swym
handlu, bo ceny oznacza w złotych polskich. Nie byłoby to zapewne nic złego,
gdyby firma uważała złoty za rzeczywisty miernik dla oznaczania cen. Lecz cóż
się dzieje? Oto przed kilku tygodniami w swem oknie wystawowem oznaczyła kawałek
mydła ceną 50 groszy polskich. Za kilka dni ukazała się na tem samem kawałku
mydła napis: 60 groszy. Po pewnym czasie zalepiono liczbę 60, a napisano 70, co
jeszcze można było widzieć w sobotę. Wczoraj zaklejono liczbę 70, a napisano 80
groszy polskich. Cóż to znaczy? Bezwątpienia jest to rozmyślne obniżanie
wartości złotego polskiego i podkopywanie zaufania do niego. Jeżeli taki Żyd
uważa, że jego mydło jest lepszym miernikiem od złotego polskiego to jest chyba
wyraźną prowokacją. W ogóle zaczyna już Toruń żydów u siebie.”
Reklama jubileuszowa firmy J.M.Wendisch, Słowo Pomorskie, 12.12.1930.
W 1930 roku Fabryka Mydła J.M. Wendisch SA obchodziła 120-lecie. Było
to najstarsze w mieście, czynne przedsiębiorstwo tej branży, z zaszczytną kartą
w dziejach przemysłu mydlarskiego. Chwalono, iż ta zasłużona placówka powstała w nader
skromnych rozmiarach, lecz z biegiem lat dzięki swym pierwszorzędnym wyrobom znalazła
się w gronie najpoważniejszych producentów mydła. Dla uczczenia jubileuszu wprowadzono
specjalnie wysokowartościowy gatunek mydła pn. Jubileuszowe z marką Kopernik – „całkowicie
pozbawione substancji szkodliwych, może służyć zarówno do mycia, jak i do
prania”.
Na początku stycznia 1937 roku prasa donosiła, iż w miejscu
dotychczasowej firmy J.M. Wendisch otwarta będzie Drogeria Foto-Szady.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz